Rozdział 68

30.2K 3.3K 2.1K
                                    

Co do ostatniej "gównoburzy" na temat plagiatu tej książki...Dziękuję wszystkim moim czytelnikom, którzy tak dzielnie mnie bronili 💕 Ja sama się uśmiałam z tego spamu 😂

~

Trzy dni później miały nadejść urodziny bliźniaków. Callie posłuchała się rady ojca i wykorzystała swoje umiejętności - jeszcze w domu cały dzień i pół nocy spędziła na warzeniu kilku eliksirów, którymi potem nasączyła całą bombonierkę czekoladek: Eliksir Rozśmieszający, Eliksir Zmieniający Kolor Włosów, Eliksir Wzbudzający Euforię... i parę innych. Wiedziała, że obaj docenią ten prezent, który był bardzo w ich stylu.

Dziewczyna chciała jednak dać Fredowi coś szczególnego. Nie potrafiła uwierzyć w to, jak bardzo jej na nim zależało - jeszcze nigdy nie czuła czegoś takiego wobec nikogo. Miała ogromny problem z wymyśleniem odpowiedniego prezentu. Wszystko wydawało się jej zbyt tandetne lub zwyczajne, a pragnęła, by było to coś, co chłopak zapamięta.

Na dwa dni przed pierwszym kwietnia dziewczyna zwierzyła się ze swoich rozterek Ginny i Hermionie, z którymi niemal od razu się dogadała. Obiecała młodszej pomóc z eliksirami, a Granger i tak zawsze siedziała w bibliotece, więc po prostu dosiadła się do znajomych twarzy.

- Fred ucieszy się ze wszystkiego, co mu dasz, serio, on tak ma - powiedziała Ginny, wzruszając ramionami. - Jak miałam osiem lat, dałam im obu kamyki obwiązane wstążkami i cieszyli się jak głupi.

- Nie sądzę, że teraz jego reakcja byłaby taka sama... - powiedziała Callie sceptycznie. - Jestem po prostu zła, że nadal tak mało o nim wiem...Ale po prostu w tym całym szale...

- Teraz będziesz miała dużo okazji, żeby się tego dowiedzieć - zauważyła Hermiona. - Poza tym, tu nie chodzi o to, czy znasz jego ulubiony kolor czy przedmiot czy cokolwiek, tylko o to, że o nim pamiętasz, chcesz go wspierać i tak dalej.

Callie przyswoiła te słowa, po czym spojrzała na Hermionę i uśmiechnęła się lekko.

- Wiesz, jesteś o wiele mądrzejsza niż mówią, Hermiona.

Gryfonka uśmiechnęła się tylko.

- A ty milsza.

Callie pokiwała smętnie głową.

- Wracając do prezentu, ja im daję zestaw do gry, którą chyba kiedyś chcieli kupić, ale nie zdążyli - powiedziała Ginny.

- Ja muszę coś wymyślić. Jego prezent dla mnie był przecież idealny - dziewczyna westchnęła i pokręciła głową. - No nic. Wracamy do eliksirów.

- A już liczyłam, że zapomnisz... - jęknęła Ginny, na co Callie i Hermiona się roześmiały.

W dzień urodzin bliźniaków Callie nie miała z nimi żadnych lekcji, ale pasowało jej to - unikała ich też na posiłkach, by zrobić im niespodziankę od razu po zajęciach. Mieli spotkać się na dworze, gdzie (choć na niebie były ciemne chmury) zrobiło się w miarę ciepło. Dziewczyna czekała na nich pod drzewem na skraju Zakazanego Lasu i siedziała tam jak na szpilkach.

- No w końcu - powiedziała, wstając, gdy zauważyła ich już blisko siebie. - Ile można czekać? Ja wiem, że nogi już nie te, ale bez przesady...

- To ja się pytam, ile można nas tak perfidnie unikać? Co to miało być? - powiedział "wściekły" Fred, na co dziewczyna się roześmiała.

- No a ile można na was patrzeć? - odgryzła się, mimo wszystko się uśmiechając. - Wszystkiego najlepszego, starowizno pierwsza - tu pocałowała Freda w policzek - i starowizno druga - lekko przytuliła George'a jedną ręką, co go mocno zdziwiło. Po tym wręczyła im dużą bombonierkę, obwiniętą w zieloną  wstążkę.

Węże nie śmieszkują • Fred WeasleyWhere stories live. Discover now