Rozdział 86

25.1K 2.9K 2K
                                    

Callie przeklinała samą siebie w myślach. Czemu zapomniała o tym, że tamtego dnia mogło się coś takiego stać? Wiedziała, że gdy Fred to zobaczy, to ona po prostu zapadnie się pod podłogę.

Najgorsze było w tym wszystkim to, że nie potrafiła znaleźć rozwiązania na pozbycie się problematycznej plamy. Różdżka Ślizgonki została w jej pokoju, bo dziewczyna nie sądziła, że wtedy mogłaby się po cokolwiek przydać w nocy - teraz miała nauczkę. Dodatkowo bez niej nie mogła się nawet teleportować, a jeszcze Fred trzymał Callie mocno w talii i gdyby wykonała jakiś bardziej gwałtowny ruch, to zapewne od razu by się obudził.

Nie znalazła lepszego rozwiązania. Musiała wstać i użyć chociażby różdżki chłopaka, by pozbyć się plamy, a po tym jak najszybciej pójść do łazienki. Zaczęła powoli wysuwać się spod ręki Freda, licząc na to, że go nie obudzi - i udało jej się to, a tak przynajmniej sądziła.

Gdy była już na nogach, zaczęła szukać różdżki Freda w bałaganie, jaki panował w pokoju. Odnalazła ją dosyć prędko i najpierw pozbyła się plamy na swoich spodenkach, choć dopiero po kilku próbach, bo jego różdżka niezbyt chciała się jej słuchać. Przez te nieudane próby Fred się obudził, zanim zadziałała na plamie na prześcieradle.

- Dzień dobry... - mruknął chłopak, przeciągając się. - A gdzie ty się szlajasz? - zapytał, zauważywszy Callie na środku pokoju, i to jeszcze z jego różdżką w dłoni.

- Musiałam... Coś sprawdzić - odparła dziewczyna, przełknąwszy ślinę. Plama na prześcieradle była nadal zakryta jej częścią kołdry, więc starała się nie panikować.

- Śpij jeszcze - dodała pospiesznie, licząc, że nadal zaspany Fred szybko zaśnie ponownie, a ona niepostrzeżenie pozbędzie się plamy.

- No ale chyba nie sam - mruknął chłopak i stało się coś, przez co Callie na moment zatrzymało się serce: Fred odsunął dla niej kołdrę... Odkrywając problematyczną plamę.

Callie pod wpływem impulsu machnęła różdżką w jej stronę, co zaskoczyło chłopaka, który odskoczył.

- Hej, co ty robisz?! - zawołał jednocześnie zdumiony i rozbawiony, a dziewczyna przeklnęła pod nosem, bo zaklęcie nie zadziałało. - Co tu było takiego, że... - i tu Callie miała ochotę się schować, bo jego wzrok skierował się wreszcie na plamę.

- Kurczę, to krew? - zapytał, patrząc wielkimi oczami na prześcieradło. - Coś ci się stało, Callie? - dodał przerażony, ale dziewczyna była zbyt zajęta ukrywaniem swojej twarzy w dłoniach, która ją wręcz paliła ze wstydu.

- Nawet nic nie mów - wycedziła przez zęby, licząc na to, że to wszystko był tylko koszmar. Fred dopiero po kilku sekundach zrozumiał, co się stało.

- Znaczy to... - powiedział sam do siebie, gdy Callie wciąż trwała w totalnym zażenowaniu i nie patrzyła na niego.

- Nie komentuj, błagam - odparła Callie półgłosem, zastanawiając się, czy lepiej umrzeć tam na miejscu, czy do końca życia zamknąć się w łazience.

- Oj, Callie - powiedział Fred z uśmiechem, po czym wstał z łóżka i podszedł do niej, by rozdzielić jej ręce i odsłonić jej twarz. - Mnie się jeszcze wstydzisz? Serio? Ja nie jestem Puceyem ani tymi wiedźmami, nie będę ci tego wytykał.

- To nie zmniejsza tragedii - wydusiła dziewczyna, chcąc z powrotem zakryć sobie twarz, ale Fred ją zatrzymał. Zabrał od niej swoją różdżkę i wreszcie sam pozbył się plamy.

- Callie, daj spokój, bo cię nie poznaję - powiedział Fred, ujmując jej twarz w dłonie, przez co wyczuł, że była cieplejsza niż zwykle.

- Możesz jakoś o tym zapomnieć? - wyszeptała. - Już nie będę z tobą spać, tak dla bezpieczeństwa...

Węże nie śmieszkują • Fred WeasleyDonde viven las historias. Descúbrelo ahora