Rozdział 100

25.2K 2.6K 1.3K
                                    

Callie.

Jeśli czytasz ten list, oznacza to, że George i ja jesteśmy już poza szkołą.

Przepraszam.

Wiem, że się na to zgodziłaś, ale znam Cię na tyle, że zauważyłem Twoją niechęć do tego planu. Cieszyłbym się też jednak, gdybyś zrozumiała, że planowaliśmy to już od bardzo dawna, jeszcze zanim poznałem Ciebie. Chciałbym, żebyś tu ze mną była, ale rozumiem, że chcesz zdać te Twoje egzaminy... Na pewno się uda.

Mieszkanie tutaj jest naprawdę wygodne, nawet jeśli małe. Gdy tylko skończysz szkołę, to wiesz, że nadal chciałbym, żebyś zamieszkała tu z nami. Oczywiście nie nalegam, bo masz wielki dom u rodziców... Ale nie ukrywam, że tego bym chciał najbardziej...

Mam nadzieję, że Ci mądrzy inaczej nie będą sprawiali Ci wielu kłopotów... Ani Umbridge... Jeżeli tylko będziesz czegoś potrzebowała, napisz do nas...

F.

Tak brzmiała treść listu, który Callie przyniosła sowa na dzień po jakże spektakularnej ucieczce bliźniaków z Hogwartu. Dziewczynie stawały łzy w oczach za każdym razem, gdy go czytała, nawet teraz, kiedy pakowała swoje rzeczy do kufra, bo następnego dnia miała już opuścić szkołę na dobre.

Był piękny, słoneczny dzień czerwca, a atmosfera wakacji wszechobecna. Większość uczniów cieszyła się z powrotu do domu, ale Callie nie wiedziała, co o tym sądzić.

Skończyła Hogwart. Owutemy poszły jej lepiej, niż się spodziewała, a z eliksirów była pewna najlepszej oceny: tym samym możliwości zdobycia licencji na wytwarzanie mikstur na sprzedaż. Terror Umbridge zakończył - została wyrzucona ze szkoły, Dumbledore przywrócony na stanowisko dyrektora, a Śmierciożercy, jak słyszała, pokonani w Departamencie Tajemnic. Wiedziała także, że jej rodzice byli bezpieczni, bo była z nimi w stałym kontakcie. Poza tym, prawdopodobnie ostatni raz w życiu patrzyła na swoich ślizgońskich "przyjaciół"... Zatem, podsumowując, wszystko układało się dobrze.

Mimo tego Callie nie była szczęśliwa. Gdy składała swoje ubrania za pomocą różdżki i wkładała je do kufra, co chwilę wzdychając.

Miała przed oczami scenę sprzed kilku tygodni, gdy Fred zabrał ją na błonia, miejąc gdzieś zasadę Umbridge co do "zbliżania się chłopców do dziewczyn" na maksymalnie osiem cali. Oboje ukryli się gdzieś pomiędzy najbardziej zewnętrznymi drzewami Zakazanego Lasu i choć Callie spodziewała się romantycznego wieczoru, to wszystko zamieniło się w koszmar.

George też tam był. Obaj powiedzieli jej, że nie mają zamiaru przystąpić do egzaminów i skończyć szkołę - nie przy reżimie Umbridge. Oznajmili, że opuszczają szkołę, i to z przytupem, i że nikt poza nimi o tym nie wie. Dodali też, że planowali to od dawna. Fred nawet zapytał po tym wszystkim, czy dziewczyna nie chciałaby uciec z nimi... Ale od razu wycofał to pytanie, gdy zobaczył minę, jaką Ślizgonka go obdarzyła.

Pierwszą reakcją Callie była wściekłość. Zrobiła im kilkuminutowy, przekrzyczany wykład na temat tego, jak nieodpowiedzialny i idiotyczny (Zostało tak mało, już nie możecie zdać tych durnych egzaminów dla samego papierka?!) był ten pomysł. Nie dała im się wypowiedzieć, rzuciła coś w stylu róbcie, co chcecie i po prostu odeszła, ciężko oddychając.

Uspokoiła się trochę dopiero następnego dnia, choć tylko pozornie. W głowie co prawda zrozumiała parę spraw i to, że mogła się spodziewać takiej akcji ze strony bliźniaków, jednak nadal była wściekła, co wyszło na spotkaniu Gwardii Dumbledore'a. Wszyscy doskonalili wtedy zaklęcie Expelliarmus i Protego: Callie była w parze nie z Fredem, jak to zazwyczaj bywało, a na znak protestu - z Ginny.

Węże nie śmieszkują • Fred WeasleyWhere stories live. Discover now