3. Byliśmy tu już

82 5 2
                                    

Nigdy nie odchodzą, prawda? Ci, którzy żyli przed nami. Ciekawe dlaczego. 

Louis Bayard, Bielmo. Ciekawy przypadek Edgara Allana Poe 

Dom z ciemnymi, uśpionymi oknami wyglądał na opuszczony i taki faktycznie był. Rosalie patrzyła na okna usytuowane na piętrze, złowrogo mroczne. Tam była sypialnia Edythe, z niej widać było ulicę. Teraz pokój był już tylko pokojem, ciemnym i pustym, nieposiadającym właściciela.

- Wiesz, dom nie zniknie. Nie ważne jak długo będziesz się na niego gapić.

Razjel stanął obok, z torbą Rosalie przerzuconą przez ramię. Czuła jego delikatny zapach mieszający się z zapachem lasu za domem i nocnym powietrzem. Nie sądziła że kiedykolwiek poczuje jeszcze zapach nocy w Beacon Hills.

Rosalie wzruszyła ramionami, próbując zwalczyć chęć ucieczki. Jeszcze wczoraj broniłaby się rękami i nogami przez przekroczeniem progu rodzinnego domu. Wtedy odczuwała wściekłość, niepojętną, bezbrzeżną, wypełniającą ją od środka i płynącą w żyłach jak krew. Teraz nie czuła nic.

- Powinnaś się przespać – poradził Razjel. Sam był zmęczony i na pewno miał lepsze rzeczy do roboty niż sterczenie z nią na podjeździe.

Rosalie zerknęła na niego. Nie była pewna, czy chce iść spać. Miała natomiast pewność co do tego, że nie chciała być całkowicie sama w tym miejscu. Ostatni raz kiedy spała w tym domu, Edythe dalej żyła, ona nie zbiła jeszcze Willa, jej całe życie już wywracało się do góry nogami, ale nie na tyle, by mogło zepchnąć ja w otchłań. Teraz otchłań była znajoma, ciemność kojąca a cisza ciepła.

Na ganku sąsiedniego domu zapaliło się światło. Wysoka, szczupła postać wyszła przez drzwi frontowe i przez moment Rosalie patrzyła na ciemny cień w żółtym blasku sączącym się z lampy zawieszonej pod daszkiem, a potem nagle postać zbiegła po schodach i puściła się biegiem przez trawnik. Rosalie nie zdążyła uskoczyć, nim Stiles chwycił ją mocno i ścisnął szczupłe ciało dziewczyny w niedźwiedzim uścisku.

Przez chwilę stała nieruchomo, aż w końcu położyła dłonie na jego szczupłych plecach i pozwoliła własnym mięśniom się rozluźnić. Minęła cała wieczność, nim Stiles odsunął się od Rosalie. Jego twarz była jasną plamą na tle nocnego nieba usianego gwiazdami. Tego widoku nie miała ani w Chicago ani w Nowym Jorku. W międzyczasie Razjel zapalił światło na ganku i pozwolił sobie wyciągnąć z torby Rosalie klucze od domu. Stał na ostatnim schowku, próbując znaleźć klucz pasujący do górnego zamka. Rosalie go nie powstrzymała.

- Stiles, co się dzieje? – zapytała zdławionym głosem, boleśnie świadoma faktu, że za moment będzie musiała wkroczyć do domu ze swojej przeszłości. – Nie mów, że to coś gorszego niż Will planujący nas wszystkich zabić?

Widząc jego minę, Rosalie przełknęła nerwowo ślinę.

- To może być coś gorszego, chodzi o to...

- Nie tu – Razjel pojawił się nagle u boku Stilesa i wskazał ruchem głowy na otwarte drzwi wejściowe do domu Clearów.

Jackson krążył w tą i z powrotem po trawniku przed domem. Oboje zrozumieli. Tutaj może ich słuchać zbyt wiele uszu. Rosalie ruszyła przodem, uznawszy, że woli przejść terapię szokową niż za zawsze bać się wiatrołapu w jej rodzinnym domu. Co by się nie działo, ciało Edythe nie mogło przecież leżeć na stoliku kawowym. Przed przekroczeniem porgu wzięła ostatni, głęboki wdech. Nocne powietrze załaskotało ją w płuca. Było delikatniejsze niż w Utah, mniej suche i drapiące.

W wiatrołapie nie było żadnych kurtek ani butów, jedynie niebieska parasolka oparta o ścianę po lewej stronie i lustro naprzeciwko wieszaka. Rosalie mogła odtworzyć swoją rutynę po powrocie ze szkoły, kiedy skopywała buty w kąt, rzucała plecak pod lustrem i biegła do salonu by zdążyć na odcinek ulubionego serialu. Dom wydawał się być nagle dorosły. Nie pachniał nawet domem tylko farbą i...

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 09, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Full Moon - isaac laheyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz