7. Koszmary, które wracają

523 37 3
                                    




Od tamtej pory zastanawiam się, co właściwie zrobiła Maureen, ale chyba nikt swoim ludzkim umysłem by tego nie pojął. Uważałam tylko, że to, co zrobiła z Parrishem dało się wytłumaczyć w jeden, logiczny sposób.

Ona była szalona. Była szalona i to do granic możliwości. Siedząc na bocznym siedzeniu jej auta, i obserwując jak z niezwykłą łatwością sterowała rozpędzonym samochodem, czułam jak żołądek podchodzi mi do gardła. Fiolka z tym czymś, tym płynem, który wysączyła z Parrisha, leżała na tylnej kanapie lancera. Sama Maureen nie zwracała na mnie uwagi. Nie zwracała uwagi na nic. Skręcała mocno kierownicą, zamaszyście wrzucała auto w zakręty, jakby od tego zależało jej życie. Z czasem nauczyłam się, że od takich sytuacji faktycznie mogło zależeć życie. Ale z czasem nauczyłam się wielu istotnych rzeczy.

Od pewnego czasu starałam się dowiedzieć czegoś więcej o Maureen i Razjelu. To było moje prywatne śledztwo i oczywiście nikomu nie zamierzałam o niczym mówić, aż nie dowiem się czegoś sensownego.

Kilka dni po incydencie z Parrishem, większość z nas była zajęta własnymi sprawami. Lydia pakowała swoje pudła na studia, Scott był zaaferowany pracą w klinice, Isaac musiał pilnie gdzieś pojechać i zabrał ze sobą Razjela, a Maureen i Stiles pomagali Deatonowi wyciągnąć informacje z niebieskiego płynu zebranego przez pannę Kavanaugh.

Dało mi to czas na wszczęcie poszukiwań. Pierwszym, o czym pomyślałam, było sprawdzenie ich profili w Internecie, ale ani Maureen ani Razjel nie posiadali czegoś takiego jak Facebook czy Instagram. Nawet sprawdziłam mySpace, w razie gdyby byli staromodni, ale i tam nawet nie było o nich wzmianki. Nie przewijali się na zdjęciach i nikt nie wspominał ich w komentarzach. Jakby nigdy nie istnieli.

Kompletnie straciłam poczucie czasu, przez co nie zauważyłam, kiedy na dworze zapadł zmrok. Lekki wiatr wpadał do mojego pokoju przez uchylone okno, a ja wapiałam się w ekran komputera. Wpisywałam wszystkie możliwe hasła. Rodzeństwo Kavanaugh. Maureen Kavanaugh i Razjel Kavanaugh. Nefilim Kavanaugh. Nowy Jork Maureen Kavanaugh.

Nic. Nie figurowali w żadnym spisie miejskim, na żadnej stronie internetowej, w żadnym artykule. Albo o czymś nie wiedziałam, albo Nefilim posiadali swój własny Internet.

Dźwięk mojego telefonu wyciągnął mnie ze świata opanowanego przez Maureen i Razjela. Na wyświetlaczu pojawił się numer Liama. Odebrałam pospiesznie.

- Co tam?

- Jak bardzo zajęta jesteś? Isaac kazał mi coś sprawdzić i...

Między nami zawisła złowroga cisza.

- Liam?

- Zapomniałem, że kazał mi bezwzględnie cię w to nie wciągać. – usłyszałam jak uderza dłonią w czoło. – To ja zadzwonię do...

- Stój. Teraz już i tak mnie w to wciągnąłeś.

- On mnie zabije. – jęknął Liam. Oczami wyobraźni widziałam jego zbolałą minę. – No dobra. – dodał po chwili. – Kiedy możesz być na parkingu szkolnym?

Oceniłam szybko swoje szanse. Nie miałam pełnej sprawności, mogłam kierować jedną ręką, a skrzynia w samochodzie była automatyczna.

- Daj mi piętnaście minut.

Zamknęłam laptopa i szybko zebrałam kluczyki. Zbiegłam na dół i wsiadłam do mustanga. Odpaliłam go pospiesznie i miałam tylko nadzieję, że Isaac nie wróci do miasta wcześniej. Z tą myślą w głowie pędziłam przez Beacon Hills, mustang ryczał jak wściekły. Ciężko kieruje się jedną ręką. Skręcałam koślawo i nie wyrabiałam się w niektórych miejscach.

Full Moon - isaac laheyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz