17. Kotłownia Glen Capri

439 36 1
                                    




O dziewiątej czułam już ssanie w żołądku, więc zeszłyśmy z Lydią do automatu. Nie było tam nic ciekawego. Batony czekoladowe, żelki, chipsy i napoje w puszkach. Wybór wyjątkowo marny, ale niczego więcej nie mogłam się spodziewać po tym miejscu.

Wzięłyśmy trochę batonów i dwie cole i wróciłyśmy na górę. Pół godziny później Lydia dostała wiadomość. Nadszedł czas.

Zapięłam sobie pas z uzbrojeniem dookoła bluzki i związałam włosy. Wyszłyśmy z pokoju i niemalże natychmiast wpadłyśmy na Theo i Scotta, którzy szli już na dół, gdzie czekała reszta. Derek, Razjel, Malia, Maureen, Liam i Brett. Ucieszyłam się widząc Bretta. Stanęliśmy obok auta Isaaca.

- No dobra. Jest gdzieś tutaj. – powiedziała Maureen. – Wiem, że jest tutaj. Nie mam tylko sposobności go widzieć. Zameldował się w pokoju numer 021, co wyciągnęłam od tej uroczej starszej pani.

- Mam tylko nadzieję, że Isaac nie przyłożył się do zwiększenia liczby. – powiedziała Lydia do stojącego obok Stilesa. Przeskakiwała z nogi na nogę nerwowo rozglądając się dookoła.

Podzieliśmy się na trzy grupy. Ja, Stiles, Brett i Derek. Scott, Liam, Malia i Maureen. Theo, Razjel,  i Lydia. Nasze „oddziały" rozproszyły się, ale zanim to się stało, każdy wilkołak wsadził głowę do samochodu Isaaca, żeby złapać trop. Potem rozeszliśmy się każdy w swoją stronę.

- Sprawdzimy pokój Isaaca. – powiedział Derek wchodząc na schody.

- A kto powiedział, że Derek Hale dowodzi? – spytał Stiles, ale wystarczyło jedno spojrzenie Hale'a, żeby się cofnął. – Derek Hale dowodzi.

Stanęliśmy przed drzwiami. Zaczęłam intensywnie myśleń, ale równie dobrze mogłam sobie swoje myślenie wsadzić w tyłek. Derek oparł się rękami do drzwi i wepchnął je do środka z zawiasami. W ostatniej chwili je złapał, żeby nie narobić huku.

Pokój Isaaca wyglądał normalnie. W środku leżała torba pełna jego ubrań, pospiesznie wciśniętych zapewne w domu. Nie rozpakował się na pierwszy rzut oka. Zabrałam się za przeszukiwanie szafek nocnej, ale jedynym co znalazłam, była Biblia. Odwróciłam ją i potrząsnęłam. Spomiędzy kartek wypadły wycinki z gazet.

- Co to do cholery...

Każdy z wycinków mówił o samobójstwach popełnionych w Glen Capri. Popełniono je właśnie w tym pokoju. Powieszenie, pistolet w ustach. Rozejrzałam się po pokoju. Stąd sprzątnięto hektolitry krwi i kilogramy mózgów.

Zebrało mi się na wymioty, ale opanowałam się, kiedy Stiles podszedł zobaczyć co trzymam w rękach.

- Nie myślisz chyba...

- Nie. Na pewno nie przyjechał tu po to. – Stiles uśmiechnął się do mnie. – Nic tu nie ma.

- ZAMKNIJCIE SIĘ!

Ucichliśmy. Derek i Brett nasłuchiwali swoimi wilczymi zmysłami. Ja i Stiles swoimi ludzkimi i nic nie słyszeliśmy, więc czekaliśmy tylko, aż wilkołaki coś nam powiedzą.

- Dochodzi z wentylacji. – Brett zbliżył się do klatki wentylacyjnej. – Jest tu kotłownia?

- Musi być.

Poderwałam się z miejsca i wybiegłam z pokoju. Reszta ruszyła za mną. Moim celem stała się recepcja. Kontuar odgrodzony plexą był pusty. Karteczka głosiła, że obsługa wróci o szóstej rano. Stiles i Derek wpadli zaraz za mną, Brett najwidoczniej trudził się z zamknięciem pokoju Isaaca.

- Nie ma jej.

- Jej może nie być. – Stiles wskazał na drzwi tuż za kontuarem. Na plakietce widniał napis „KOTŁOWNIA. NIEUPOWAŻNIONYM WSTĘP WZROBNIONY".

Full Moon - isaac laheyWhere stories live. Discover now