19. Piekielny Ogar

3.8K 220 8
                                    

Tej nocy sen nadszedł szybko. Przedtem musiałam jeszcze powiedzieć mamie dlaczego Will raczej już nie wróci i zapewnić ją że z Isaacem już w porządku. Prawie wyrzuciłam jej z głowy plan rozjechania go na szkolnym parkingu, ale nadal była święcie przekonana że to dobrze by mu zrobiło. Potem posiedziałam z nią chwilę w salonie i poszłam na górę odmawiając zjedzenia kolacji. Mimo że mogłam już spokojnie jeść, bo mój żołądek się rozwiązał, to nie ciągnęło mnie do jedzenia a że głód mi nijak nie dokuczał, zadowoliłam się jedynie słodzoną herbatą podczas rozmowy. Wzięłam prysznic i z wilgotnymi włosami położyłam się spać. Byłam widocznie zbyt zmęczona na rozmyślanie o tym co dalej, na dedukcje i innej maści przemyślenia, więc gdy tylko zamknęłam oczy, wpadłam z ulgą w objęcia Morfeusza.

Faktycznie musiałam być bardzo zmęczona. Zbyt zmęczona by śnić więc żadne koszmary nie dręczyły mnie tej nocy. Mój mózg nawet nie miał powodów by je generować. Odzyskałam Isaaca i to było dla mnie najważniejsze.

Rano obudziłam się przed Edythe, a że jeszcze w piątek miałam nie iść do szkoły, postanowiłam nadrobić obowiązki domowe w miejscach gdzie moje zaniedbanie było najbardziej widoczne. Zaczęłam od wstępnego ogarnięcia kuchni, i zrobiłam Edythe kawę. Potem kiedy kubek wypełniony gorzkawym, parującym napojem stał na stole, zebrałam jej papiery poskładałam je do odpowiednich teczek. Przeglądałam je w międzyczasie w poszukiwaniu jakiegoś domu w Naples, ale zasięg jej usług obejmował stan Kalifornia i południową Oregonu. O Florydzie mogłam jedynie pomarzyć. Mama pojawiła się w kuchni po piętnastu minutach, ale wypiła w pośpiechu kawę i pobiegła się dalej szykować krzycząc krótkie podziękowania.

Kiedy wyszła poszłam do siebie i odnalazłam wisiorek od Isaaca. Nic nie stało na przeszkodzie temu, bym znów mogła go nosić. Bransoletkę jednak schowałam do pudełeczka i wcisnęłam do szafki nocnej, na wszelki wypadek. Włączyłam komputer i postanowiłam poszukać ofert domów do wynajęcia w Naples. Internet tego dnia postanowił się zbuntować i chodzić wolno, więc zanim cokolwiek się załadowało, zdążyłam umyć zęby i przebrać się w jakieś wygodne ciuchy. Kiedy w końcu moja ulubiona przeglądarka pokazała mi kilkaset wyników, kliknęłam w trzy pierwsze linki i zaczęłam przeglądać dostępne oferty.

Większość domów z odpowiednią ilością sypialni było niesamowicie drogich. Reszta mniejszych, nie pomieściłaby nas wszystkich. Koło trzynastej przestałam szukać i wróciłam do sprzątania. Ogarnęłam łazienkę, pościeliłam łóżko w swoim pokoju i powycierałam kurze w salonie. Szczerze, to całkiem lubiłam sprzątać. Moja radość ze sprzątania zaczęła się w pierwszym tygodniu od dowiedzenia się o byciu Norną. Wtedy zrozumiałam jak ludzie rzeczy mogą mnie cieszyć. Sprzątanie wydawało się być takie błahe i człowiecze. Nie potrzebowałam do tego swoich zdolności, jedynie chęci.

Z salonu przeniosłam się do sypialni mamy. Edythe jak zwykle miała rozwalone łóżko i to pierwsze rzuciło mi się w oczy. Zaścieliłam je, a gdy zarzucałam kapę na pościel, w całym domu rozległ się dzwonek do drzwi. W pierwszej chwili stwierdziłam że to Isaac lub Stiles, ale gdy spojrzałam na zegar, zorientowałam się że właśnie trwał WOS. Po moich plecach przebiegły ciarki. Trzymając ręce ze zgiętymi palcami w pogotowiu, zebrałam w sobie trochę siły, a kilka iskierek przeskoczyło między moim kciukiem a najmniejszym paluszkiem. Zeszłam ostrożnie po schodach i trzymając się ściany podeszłam do drzwi. W tym czasie dzwonek zdążył zabębnić około trzy razy więc gość musiał być nieziemsko zniecierpliwiony. Jednym płynnym ruchem otworzyłam drzwi i rzuciłam się do przodu gotowa porazić gościa prądem.

Parrish jednak chwycił mnie za nadgarstki i krótkim ruchem ramion, obrócił w ten sposób, że przylegałam do niego plecami, a moje rozjarzone dłonie znajdowały się daleko od jego klatki piersiowej.

Full Moon - isaac laheyWhere stories live. Discover now