23. Buntownik

444 30 17
                                    




Przeniosłyśmy się z mamą do hotelu tej samej nocy. Malia i Brett czekali w samochodzie na dole i powiadomili resztę. Steve został z mamą, która była zbyt roztrzęsiona by iść spać, ja natomiast, czułam na sobie niesamowity obowiązek.

Umyłam się szybko, przebrałam w czyste ubrania. Trzy razy umyłam zęby, zanim opuściłam łazienkę. Zbiegłam na dół i wsiadłam na tylne siedzenie samochodu Bretta. Ruszył gwałtownie spod hotelu i nie odrywał wzroku od drogi.

Musieliśmy znaleźć jakiekolwiek miejsce, w miarę odległe od miasta. Las wydawał się być najlepszą opcją, choć to tam widziałam Jeremy'ego. Polanę, na którą się udaliśmy, pamiętałam z moich nocnych wędrówek jako Zimna.

Kiedy przybyliśmy, wszyscy już czekali. Isaac kiedy tylko zobaczył nas wchodzących na polanę, biegiem znalazł się przy mnie i przycisnął moje wycieńczone ciało mocno do siebie. Wtuliłam się w niego. Wdychałam jego zapach i wreszcie poczułam się bezpieczna. Uniósł mnie do góry, a potem pocałował. Raz, drugi, trzeci... Jakby upewniał się, że jestem prawdziwa. Dopiero wtedy, jego mięśnie zaczęły stopniowo się rozluźniać.

- Nic ci nie jest? – upewniał się. Postawił mnie i dotykał teraz rękami mojej twarzy ciała. Kiedy wreszcie był przekonany, że nie jestem ranna, przycisnął mnie jeszcze raz do siebie.

Podeszliśmy do reszty. W świetle latarki twarz Maureen wyglądała strasznie. Miała głębokie cienie pod oczami, usta spierzchnięte. Ledwo stała na nogach. Wiedziałam, o co chodzi. Nie mogła znów stracić kogoś przez Willa. Nie mogła stracić Razjela.

- Wytropił go. – powiedział Scott. – Pojechałem rano do Redding i go tam nie było. Dom jest zrujnowany. Wiem, że się bronił.

Trzymałam kurczowo rękę Isaaca, jak tonący chwyta się ostatniej deski po statku, który właśnie poszedł na dno. Trzęsłam się. Noc była chłodna, na co Isaac ustawił mnie przed sobą i mocno przycisnął swoje ciało do mojego, i objął mnie ramionami.

- Plan nie wypalił. – zaczął Scott. – Nie pomyśleliśmy, żeby chronić Razjela, tylko unikać zbiorowej śmierci.

Widziałam jak Maureen wstrząsnęło. Derek natychmiast objął ją ramieniem i nikogo to nie zdziwiło. W takiej sytuacji, nawet lodowaty Derek potrafił współczuć. Ja jednak wiedziałam, że za tym gestem kryje się zdecydowanie więcej, niż zwykłe pocieszenie.

- Daliśmy dupy. – powiedział w końcu Isaac, a jego głos zdawał się docierać jakby spod ziemi.

Poczułam jak mój telefon wibruje w mojej kieszeni. Wyciągnęłam go, a na wyświetlaczu błysnęła tylko jedna wiadomość. Mam nadzieję, że nie tęskniliście za bardzo. Wyścig o życie zaczyna się teraz.

Zmarłam. Isaac wyciągnął mi telefon z dłoni i poczułam, jak się spina.

- Ej. – powiedział w końcu. – Ten psychopata się odezwał.

- Co? – Derek wyrwał Isaacowi mój telefon. – Zaczyna jakiś wyścig.

- Idzie po kogoś, a my nie mamy pojęcia po kogo!

- Chce się z nami ścigać.

- Nie wiemy czy Razjel jeszcze żyje.

- Żyje. – słaby głos Maureen przebił się przez inne, zdecydowanie mocniejsze. – Wiem, że żyje. Czuję to. Nie wiem gdzie jest, ale wiem, że żyje.

Dźwięk drugiej wiadomości przyprawił mnie o dreszcze. Derek spojrzał na telefon i jego twarz natychmiast się ściągnęła.

- Tam, gdzie wszystko się zaczęło.

Full Moon - isaac laheyWhere stories live. Discover now