Usiadłam między Scottem a Lydią na wysokim krześle i położyłam ręce na stole. Czułam się dziwnie kiedy siedzący naprzeciwko mnie Stiles, zaczął wyciągać z plecaka kartki i jakies losowe przedmioty. Medalik, świeczkę, kostkę do gry, lusterko i ciężki gliniany kubek. Starałam się nie myśleć, skąd go wytrzasnął.
- Potrzebujemy jeszcze kogoś z was. - orzekł. - Liam.
- Czemu ja?
- Jesteś najmłodszy. - Scott wzruszył ramionami.
- Powinniście mnie dlatego chronić. - Dunbar rzucił wściekłe spojrzenie Stilesowi. Ten jednak pokręcił głową więc młody wilkołak ucichł.
Dobra. Pierwszym typowanym jest Walkiria. To wojowniczka Odyna. Widzieli ją tylko ci, którzy mieli umrzeć. Statystycznie, każdy z nas jest obecnie narażony na śmierć więc nic dziwnego że ją widzimy. Walkiria zbiera poległych.
- To raczej nie ja. - pokręciłam głową. - Wiedziałabym że zbieram zwłoki. Leć dalej.
- Hella. Bogini śmierci. Możesz być jej wersją. Widziałaś Tracy... Ostatnio umarła. Dobra, nie. Norna, bogini przeznaczenia.
- Co o niej jest?
- Były trzy, odpowiadające czasom, przyszłość, teraźniejszość i przeszłość. - Stiles wyczytał z kartek leżących przed nim. - Bo wampirem raczej nie jesteś.
- No raczej nie. - uniosłam brwi. - Norna? Ta z przyszłości...
- No brzmi całkiem sensownie. - Isaac spojrzał na mnie.
- Ta z przyszłości była też walkirią. Przedstawiana jak mroczna, bezlitosna kobieta w czarnym płaszczu. - Stiles spojrzał na mnie. - Podobno mogła zmieniać rzeczywistość. Jak jej się żywnie podobało, ludzie widzieli co chciała by widzieli czyli potrafiła kombinować przy umysłach. Potrafiła też przenosić rzeczy myślą.
- Sprawdźmy. - zaproponowała Kira. - Podnieś tamtą kostkę.
Skupiłam całą swoją uwagę na kostce do gry leżącej na stole. Czując swoją bezsilność coraz bardziej biorącą górę nad chęciami. Wgapiałam się w kostkę ile mogłam, ale to nie dawało nic. Pozostawała jak pozostawała. Nieporuszona z szóstką wyrzuconą u góry.
- Nic z tego. Może to z ludzkim umysłem? - Scott złapał moje ramię. - Skup się na Liamie. Najbardziej jak się da.
Spojrzałam na Liama. Był taki sam jak zwykle, tylko tym razem się wkurzał co widziałam w jego pustej postawie. Chciałam żeby zobaczył plażę. To była pierwsza myśl jaka w ogóle przyszła mi do głowy. Plażę, wysokie palmy, morze. Grzywy fal uderzające o skały. Tak jak zapamiętałam kalifornijskie wybrzeże.
- Co jest? - słyszałam głos Lydii gdzieś z oddali, a przecież siedziała obok Stilesa. - Liam?
- Lydia? - przemówił. - Lydia widzisz to?
- Widzę loft Dereka. - rudowłosa się niepokoiła. - A ty?
- Jestem na plaży. Widzę plażę, ta iluzja działa!
Wróciłam do swojego umysłu jak rzucona o oparcie krzesła. Isaac siedzący obok chwycił mój łokieć i pociągnął do przodu. Znów oparłam się o stół.
- Co widziałeś?
- Plażę, skały, palmy. Słyszałem mewy.
- Chciałaś żeby też coś słyszał? - pokręciłam głową. - Może to szło w parze z iluzją.
- Tu jest napisane, że Norny mogą przecinać „złotą nić życia". Może tego nie będziemy próbować dzisiaj. Może jesteś tą całą Norną. - orzekł Scott. - Albo Liam zmyśla.
YOU ARE READING
Full Moon - isaac lahey
FanfictionSiedemnastoletnia Rosalie Clear mieszkająca w Beacon Hills od urodzenia nie ma nawet pojęcia co dzieje się w jej mieście. Nie dziwne kiedy nie zwraca się uwagi na znajomych a wręcz się ich unika. Jednego dnia poznaje Isaaca Lahey'a który powrac...