Kiedy ponownie otworzyłam oczy, podniosłam się gwałtownie, czując, jakbym składała się jedynie z połowy ciała. Łapałam łapczywie powietrze.- Isaac! – mój krzyk odbił się od ścian.
Dopiero po chwili zorientowałam się w sytuacji. Moja sala szpitalna nie była pusta. Na winylowej kanapie siedziała Maureen. Wyglądała, jakby czytała do tej pory książkę, a teraz patrzyła na mnie pytająco.
- Nie ma go tutaj. – odparła beznamiętnie.
Znów wyglądała jak olśniewająca Maureen. Razjel wrócił do zdrowia.
- Coś jest nie tak. – odchyliłam kołdrę i spróbowałam ruszyć lewą nogą. Ani drgnęła. Spojrzałam znów na Maureen. Wyglądała olśniewająco nawet w czarnej koszulce z logo jakiegoś zespołu i podartych szortach.
W jej oczach pojawiło się zaniepokojenie. Wyciągnęła telefon i już miała dzwonić, kiedy zatrzymałam ją.
- Gdzie Isaac?
- To teraz twoje największe zmartwienie? – prychnęła Maureen odrzucając włosy na plecy. – Dzwonię do Deatona. Możliwe, że będziemy mieć dla ciebie niespodziankę.
- Niespodziankę?
- Cicho. – trzymała już telefon przy uchu. – Halo? Obudziła się. – Maureen wstała i podeszła do łóżka. Uderzyła mnie w lewą piszczel, a kiedy nawet nie jęknęłam, wydała pomruk. – Mhm. Cała lewa strona. Tak... Okej... Macie go? – wyraz jej twarz diametralnie się zmienił. Spojrzała na mnie przepraszająco. – No dobra. Jasne, zostanę tu.
Rozłączyła się i schowała telefon do tylnej kieszeni spodni. Maureen zrobiła kilka kroków i opadła na stołek przy łóżku, po chwili znów się uśmiechnęła. Ta dziewczyna była nieodgadniona, wręcz enigmatyczna. Patrzyła na mnie swoimi dużymi, błyszczącymi oczami, a ja czułam jak roztapiam się pod jej spojrzeniem. I wtedy sobie przypomniałam.
- Ty znasz Aarona, prawda? – wypaliłam.
Zmieszała się, ale momentalnie odzyskała rezon.
- Nie chcesz wody? – sięgnęła po szklankę. Do tej pory nawet nie czułam pragnienia, ale kiedy pokazała mi wodę, natychmiast pojawiła się suchość w gardle. Kiwnęłam głową i wzięłam naczynie.
- Nie odpowiedziałaś na pytanie. – popijałam powoli wodę, a każdy łyk był zbawienny. Obserwowałam jak przez twarz Maureen przewijają się różne emocje, aż w końcu zrezygnowała. Poddała się.
Kiwnęła głową.
- O co mu chodziło? No wiesz, na boisku.
- Aaron to stare dzieje. – stwierdziła, choć czułam, jak wielki sprawia jej ból wspomnienie o nim. Ja jednak musiałam wiedzieć. – Jest mi coś winien.
- Życie Billy'ego?
Gdyby wzrok Maureen mógł zabijać, już szykowaliby mi trumnę. Próbowałam zignorować furię, czającą się w tym niewielkim ciele. Bałam się jak cholera, ale chyba nie zrobiłaby mi krzywdy w szpitalu pełnym ludzi.
- To nie twoja sprawa, Rosalie. Lepiej pij tą wodę.
- Mogę ją pić, a ty możesz opowiadać.
- Nie zauważyłaś, że wtykanie nosa w sprawy innych ludzi przynosi ci pecha? – warknęła Maureen. – To nie twój biznes. Masz gorsze zmartwienia na głowie. Nikt nie wie gdzie jest Isaac.
- Kochałaś Billy'ego?
Coś się ruszyło. Szarpnęłam jakąś strunę, która do tej pory trzymała się w Maureen sztywno. Przez chwilę nie widziałam tej silnej Maureen. Prze chwilę była małym, zagubionym dzieckiem.
YOU ARE READING
Full Moon - isaac lahey
FanfictionSiedemnastoletnia Rosalie Clear mieszkająca w Beacon Hills od urodzenia nie ma nawet pojęcia co dzieje się w jej mieście. Nie dziwne kiedy nie zwraca się uwagi na znajomych a wręcz się ich unika. Jednego dnia poznaje Isaaca Lahey'a który powrac...