5. Jeszcze bardziej martwy trup

653 40 0
                                    


Stało się jasne, że Maureen i Razjel zostaną z nami. Kilka dni po ich przybyciu, grupą mieliśmy spotkać się w Burger's Palace. Lydia przyjechała po mnie i razem pojechałyśmy pod knajpę i kiedy już miałyśmy wchodzić do środka, czarny Lancer Evo X, z rykiem silnika pojawiło się na parkingu. Za kierownicą siedziała Maureen, a na bocznym siedzeniu jej brat. Z niezwykłą gracją zaparkowała auto i wysiadła.

Tym razem wyglądała równie olśniewająco, jak kiedy widzieliśmy ją w Sinderelli. Miała burgundową sukienkę ze skórzanym pasem, za którym zatknięty miała jakiś opalizujący nóż, i swoje ciężkie buciory. Jej brat natomiast wysiadł z samochodu w prostej, czarnej koszuli, czarnych spodniach i podobnie jak siostra, w ciężkich buciorach. Odgarnął włosy do tyłu i spojrzał na nas z obojętnością.

Weszliśmy we czwórkę, nawet się do siebie nie odzywając. Lydia usiadła obok Scotta, który był już w środku, ja zajęłam miejsce obok Dereka. Isaac nie planował się pojawić, bo z Jamesem musieli załatwić jakieś pilne sprawy.

Rodzeństwo Kavanaugh usiadło na dwóch szczytach stołu, naprzeciw siebie. Wyglądali, jak zbyt idealni na tą burgerownię i zdecydowanie zbyt piękni jak na ten świat. Piękni, niczym Afrodyta i Apollo wydawali mi się jeszcze bardziej nieziemscy, kiedy składali zamówienia u naszego kelnera, Wyatta, który nie mógł oderwać od Maureen wzroku. Tak zwykła czynność jak zamawianie jedzenia, kompletnie nie pasowała do majestatycznego rodzeństwa Kavanaugh.

Wyatt, chuderlak, który pracował jako kelner w Burger's Palace wgapiał się w Maureen jak urzeczony, a jej najwyraźniej sprawiało to przyjemność, bo kokietowała chłopaka, kompletnie z innej ligi. On nie dorastał jej do pięt, i może o to chodziło.

- Ile macie właściwie lat? – spytał Scott, odstawiając szklankę z lemoniadą na stolik.

- Dopiero skończyliśmy szkołę. – powiedziała Maureen.

- Gdzie wasi rodzice? – Lydia świdrowała Razjela wzrokiem.

- Pewnie gdzieś w Szwajcarii.

- Nie opiekują się wami?

- Są Nefilim. Mają ważniejsze obowiązki, niż ich własne dzieci. – odparł Razjel jak zwykle opanowany i spojrzał na siostrę.

Znów to robili. Znów porozumiewali się bez słów. Przypomniałam sobie, jak słyszałam słowa których nikt nie wypowiedział. Nigdy. Tak jak wtedy, gdy się obudziłam, kiedy słyszałam obawy Lydii. Może jednak, coś z Norny jeszcze mi zostało. Skupiłam się na ich umysłach, na więzi, która ich łączyła i na tym, czym się ze sobą dzielili.

- Rosalie, bądź tak miła, i nie próbuj czytać naszych myśli. – poprosiła Maureen uprzejmie, ale w jej głosie słyszałam groźbę.

- Co?

- Czytasz w myślach, i dobrze o tym wiesz. – odparł Razjel, nawet na mnie nie patrząc. Nadal patrzył na swoją siostrę, a na twarzy Maureen pojawił się uśmiech, jakby powiedział jej coś przyjemnego. – Albo ja, albo moja siostra wyczujemy, jeśli chociaż spróbujesz.

- Czytasz w myślach?

- Całkiem nieświadomie. – popatrzyłam na Scotta, skupiającego na mnie całą swoją uwagę. – Przypadkowo. Nawet nie wiedziałam, że to robię. Ja po prostu czasem coś słyszę. Zdania, których nikt nie mówi.

- Miałaś zamiar nam w ogóle o tym powiedzieć? – rzuciła Lydia oskarżycielsko.

- Jak tylko miałabym pewność. – skrzywiłam się i spojrzałam na Dereka. – Czemu się nie odzywasz?

Full Moon - isaac laheyWhere stories live. Discover now