22. Strach

5.6K 342 28
                                    

Siedzieliśmy tak parę minut, ale mi wydawało się że czas się ciągnie i ciągnie. Dopiero kiedy za oknem rozległ się dźwięk samochodów zatrzymujących się na deszczu, wyrwałam się z zamyślenia i spojrzałam na Jeremy'ego. Uśmiechnął się tylko szeroko ukazując rząd białych zębów.

- Konwój. – przemówił rozbawionym tonem.

Żeby cię tylko ta pewność do grobu nie zaprowadziła, chciałam powiedzieć ale nie zdążyłam bo drzwi otworzyły się z hukiem i wpadł przez nie Eric w asyście dwóch bladych kobiet. Automatycznie podniosłam się i przywarłam do ściany coraz mocniej przyciskając ręcznik do rany. Miałam nadzieję że już nie krwawiła, ale zapach krwi musiał rozzłościć dwie kobiety, bo ominęły Erica i stanęły po obu moich stronach. Jedna była blondynką, z krótkimi włosami roztrzepanymi dookoła marmurowej twarzy, druga miała ognistorude włosy sięgające do pasa.

- Rosalie, poznaj nowe koleżanki. Ruda to Beth, blondynka Ruth.

Beth pociągnęła mnie za nadgarstek, wyrywając mi z ręki ręcznik nasiąknięty krwią. Jej nozdrza pulsowały gdy zbliżyła go do nosa.

- Naprawdę, nie mogę? – zbolały wzrok skierowała na Erica.

Pokręcił przecząco głową i znalazłszy się obok nas, odepchnął ją bezceremonialnie na ścianę.

- Carter chce ją w pełni sił. – zaciągnął się. – Cholera, uszkodziłeś ją Jeremy? Serio?

- To był sprawdzian dla małej Kitsune i Edythe. – bronił się. – Kasowała im pamięć i puściłem je wolno.

- Byłeś tak cholernie głupi? – Eric wojskowym krokiem podszedł do czarnowłosego wampira. Starałam się ignorować fakt że Ruth kołysała się obok mnie rytmicznie, zapewne w dźwięk pulsowania mojej krwi. – Kasowała pamięć? Jak to zrobiła? Pstryknięciem?

- Mówiła do nich. Skupiała się na ich oczach. Perswazja.

- Perswazję to ja ci zaraz zrobię. To trudna sztuka. Carter uczył się jej latami a ona, która dopiero co pojawiła się w tym świecie miałaby to umieć? – wyglądał na rozdrażnionego. – Beth, pakujcie ją z Ruth do samochodu. Zaraz zlecą się wilki.

Ruth zaprzestała falowania i chwyciła mnie za ramię. Uniosła mnie do góry jakbym była szmacianą lalką i pociągnęła do drzwi. Beth dołączyła do nas po drugiej stronie progu krzycząc coś do mężczyzn stojących na dole. Wsiedli szybko i zaczęli odpalać silniki czarnych wozów. Obie wampirzyce zniosły mnie po schodach pożarowych z należną sobie gracją. Nawet nie zaprzątnęły sobie głowy tym, żeby zaciągnąć mi kaptur na głowę. Zapach deszczu przypomniał mi o Isaacu. Drzwi jednego z samochodów zostały otworzone przez mężczyznę w czarnym płaszczu a ziejąca z nich ciemność przyprawiła mnie o ból głowy.

Jak na zawołanie, zza rogu wyłoniło się duże ciemne audi, za kierownicą dostrzegłam Isaaca. Obok niego Lydia była odwrócona do tyłu i mówiła coś do kogoś. Jeep Stilesa jechał zaraz za nimi, w środku wioząc samego kierowcę oraz Malię, Kirę i Scotta. Wampiry syknęły, i przyspieszyły kroku jeszcze bardziej, chcąc wepchnąć mnie do samochodu. Próbowałam się opierać jak tylko mogłam, ale ich uściski były stalowe.

- Nawet nie próbuj mała wiedźmo. – nieprzyjemny głos należał do Ruth. Obnażyła zęby w wyrazie wściekłości i pchnęła mnie na tylne drzwi.

Moi wybawcy wyskoczyli z samochodów w akompaniamencie warknięć. Obejrzałam się przez ramię na stojącego za balustradą Jeremy'ego. Posłałam mu spojrzenie mówiące „Przyszli". Najpewniej je zobaczył bo się skrzywił i przeskoczył przez metalową barierkę, by zaraz wylądować miękko na asfalcie. Wyprostował nogi i ruszył na Scotta i zębami gotowymi do ugryzienia. Theo wysiadł z tylnych siedzeń auta Isaaca a jego twarz powoli zaczęła się zmieniać. Kolejny wilkołak. Pisnęłam cicho, czując nagły przypływ strachu.

Full Moon - isaac laheyWhere stories live. Discover now